My świętowaliśmy na Mincolu


Do północy oglądałem jak Szpila naparza się z Wachem, a 5 godzin później sam się naparzałem z budzikiem. Rodzice oczywiście ledwo mogli się zwlec z łóżka, ale dziecko jak usłyszy hasło „w góry” od razu wstaje i mówi „jadę”. Kto go tak wychował?:)

W roli głównej Wielki Chocz, zdjęcie z przełęczy pod Mincolem

Wycieczkę zaczęliśmy z parkingu przy SKI Zabava Hrustin i w niższej temperaturze, ale za to przy mocniejszym wietrze niż się spodziewaliśmy ruszyliśmy atakować najwyższy szczyt Magury Orawskiej. Najpierw strome podejście stokiem na Vasil’ovską Hole, pakujemy się do małej drewnianej budki gdzie konsumujemy śniadanie osłonięci od wiatru. Pogoda jest niezła, a na pewno lepsza niż ostatnio na Łysej Górze, ale wydaje nam się, że słońce jest wszędzie tylko nie tam gdzie my – ten trend będzie nam towarzyszył również przez resztę dnia.

Norbert narzuca dobre tempo i w 2:45 zdobywamy Mincola (po drodze było śniadanie, zbieranie skarbów i tego typu zabawy). Czas mamy lepszy niż planowaliśmy, pogoda utrudnia robienie zdjęć (wszystko co oglądacie musiałem przyciemniać żeby cokolwiek było widać) więc postanawiamy zejść do schronu na wyżerkę. Niestety okazało się, że ojrosy zostawiłem w aucie i główny posiłek stanowiło wyposażenie plecaka (chociaż Norbert dostał gratis biszkopta i ciasteczko).

100 lat niepodległości świętujemy na Mincolu!

Strumyk przy szlaku do Chaty na Kubinskiej Holi

Chata na Kubinskiej Holi i Wielki Chocz

To co się zeszło do schroniska, trzeba teraz podejść, na zmianę z Ewą robimy sobie trening na nogi i wnosimy plecaki i Norberta na przełęcz. Sporo widać, ale koniecznie musimy wrócić w te rejony bo panorama jest kapitalna – widać Tatry z innej perspektywy niż zazwyczaj się je ogląda, Wielki Chocz jak na wyciągnięcie ręki, a za nim z jednej strony najwyższe szczyty Niżnych Tatr i z drugiej Wielka i Mała Fatra, na północy Babia Góra i Pilsko, czego chcieć więcej?

Mincol już za nami

Móżdżku, co będziemy robić dziś w nocy? Dokładnie to samo co robimy każdej Pinky, opanowywać świat!

Całą trasę zrobiliśmy w trochę ponad 6 godzin, pozostał niedosyt bo Ewa chciała jeszcze pobiegać po górach, ja kolejny raz taszczyłem statyw i nie miałem okazji go użyć,  do tego liczyłem, że uda się znaleźć wieżę widokową (której jednak na Vasil’ovskiej Holi nie ma), oraz działo artyleryjskie. Tereny dziksze i chyba ładniejsze niż nasze beskidy, zdecydowanie do odwiedzenia jeszcze nie raz.

Posted on 11/11/2018, in Górki i pagórki and tagged , , , , , , , , , , , , , . Bookmark the permalink. 1 komentarz.

Autora najbardziej cieszą komentarze...