Pod namiot do Księstwa Potóckiego


Bendoszka Wielka jeszcze daleko,

Bendoszka Wielka jeszcze daleko

Wyjazd z domu dopiero ok 10:00, po drodze kilka przystanków kawowo-posiłkowych i w porze obiadowej spokojnym tempem ruszamy z parkingu w Soblówce do środka Worka Raczańskiego, gdzie znajduje się nasz dzisiejszy cel – Księstwo Potóckie!

Bez pośpiechu przechodzimy kolejne wzniesienia, góra, dół, góra, dół, robiąc dłuższe przerwy i dopingując przy okazji zawodników na Chudym Wawrzyńcu. Idziemy przez przełęcz Kotarz, nieczynne schronisko Chyz u Bacy (byliśmy w tej okolicy zimą, jak uskutecznialiśmy jeszcze turystykę nosidełkową), następnie do Rycerki i szlakiem bazowym na przełęcz Przysłop Potócki, gdzie mieści się najmłodsza baza namiotowa w Beskidach. Pierwszy dzień na trasie nie obfitował w szczególne atrakcje, trochę błota, dużo słońca, ot typowy letni weekend w Beskidach.

Po rozbiciu namiotów, idziemy załatwiać sprawy sanitarno-organizacyjne, czyli ankieta, mierzenie temperatury, itp. Norbert przy okazji wpisuje się do książki pamiątkowej i opanowuje bazową huśtawkę – największa atrakcja dla przedszkolaka w górach, patyk uwiązany sznurkiem do drzewa:)

Coś poszło nie tak...

Coś poszło nie tak…

Godzilla

Godzilla

Księstwo Potóckie

Księstwo Potóckie

Zachody zdarzały się już lepsze

Zachody zdarzały się już lepsze

Klimat w bazie fajny, ludzie sympatyczni, był hamak który niestety nie wytrzymał naszej wizyty, ognisko, środki walki które degustowaliśmy do północy, korzystając z czystego nieba oglądaliśmy perseidy (pod koniec to już nawet słyszeliśmy jak przelatują), sztuczne satelity (kiedyś to był 1 sputnik na niebie, a teraz co chwilę coś lata nad głowami). Zdjęcia niestety wyszły mi nieostre i nie mam co wrzucić z nocy.

Drugiego dnia po śniadaniu przypuszczamy atak szczytowy na pierwszą kapustę – Bendoszkę Wielką 1144 m n.p.m. Droga i widoki z podejścia i wierzchołka bardzo fajne. Widać min. Skrzyczne, Czupel, Romankę, Babią Górę, Małą Fatrę z Rozsutecem, Magurę Orawską, na szczycie tabliczki z informacją gdzie jesteśmy nie ma, za to jest ołtarz i 23 metrowy krzyż.

Praszywka Wielka, na przełęczy poniżej znajduje się baza namiotowa

Praszywka Wielka, na przełęczy poniżej znajduje się baza namiotowa

Szczyt Bendoszki Wielkiej

Szczyt Bendoszki Wielkiej

Na pierwszym planie Muńcuł, w tle po lewej Romanka, po prawej Pilsko

Na pierwszym planie Muńcuł, w tle po lewej Romanka, po prawej Pilsko

Spojrzenie na Małą Fatrę

Spojrzenie na Małą Fatrę

Teraz czas na zejście do schroniska na przełęczy Przegibek. Szczerze mówiąc było lekko rozczarowujące, obsługa, stosunek ceny do jakości i wielkości dań, częsty problem popularnych schronisk które przekształcają się w maszynki do robienia pieniędzy i załoga ma Cię gdzieś bo i tak są tłumy.

Posileni tym co były ruszamy w stronę Wielkiej Rycerzowej, najwyższego szczytu naszych dwudniowych wojaży. Z tej strony jeszcze nie podchodziłem na szczyt, szlak jest przyjemny, miejscami bardzo stromy i kamienisty, do pełni szczęścia brakuje tylko widoków, które zasłania gęsty las. Po drodze trafiamy jeszcze na żmiję zygzakowatą i zaskakująco szybko meldujemy się na wierzchołku. Pamiątkowa fota przy tabliczce w lesie i schodzimy do Bacówki na Rycerzowej.

Schronisko na Przełęczy Przegibek

Schronisko na Przełęczy Przegibek

Hala Rycerzowa

Hala Rycerzowa

Bacówka na Rycerzowej

Bacówka na Rycerzowej

Natrętna koza która chodziła od stolika do stolika i dobierała się do jedzenia

Natrętna koza która chodziła od stolika do stolika i dobierała się do jedzenia

W Bacówce na Rycerzowej byliśmy zimą 2017 i pamiętałem, że to jest akurat w miarę pewne miejsce jeżeli chodzi o odpoczynek i jedzenie. Ludzi sporo, ale w końcu wakacje rządzą się swoimi prawami. Atrakcje przyschroniskowe stanowią rozwieszone hamaki, pasące się owce i jedna natrętna kozica która bezczelnie dobierała się wszystkim do jedzenia:) Pierwotnie w planach mieliśmy wracać przez Świtkową, ale żeby być w domu o ludzkiej porze schodziliśmy żółtym bezpośrednio na parking co uratowało nas przez burzą z gradobiciem. Ledwo schowaliśmy się w samochodzie i lunęło tak, że wycieraczki nie wyrabiały.

Trochę przeszliśmy przez te dwa dni, noc w bazie namiotowej pod gwiazdami, pogoda super, wyjazd na plus.

Posted on 17/08/2020, in Górki i pagórki and tagged , , , , , , , , , , , , , , . Bookmark the permalink. 3 Komentarze.

  1. Artur Szymanowski

    Norbertowi biwak się podobał? Teraz co prawda idzie chłodniejsza pora roku, ale biwakować i tak się da 😉

    „sztuczne satelity (kiedyś to był 1 sputnik na niebie, a teraz co chwilę coś lata nad głowami). ” – Też to zauważyłem. Jak ostatnio się w niebo zapatrzyłem przy okazji ogniska, to miałem wrażenie, że jakoś te świecące punkty dziwnie latają 😉 I nie mówię już nawet jak się trafi na wystrzelenie Starlinków, które miałem okazję oglądać zimą w Beskidzie Żywieckim, bo to już zupełne przegięcie. Coraz trudniej w spokoju sobie gwiazdy oglądać.

    • Norbert był mega zadowolony, a huśtawka na drzewie była jak wisienka na torcie:)
      Z tymi satelitami to będzie coraz gęściej na niebie, kiedyś mogłeś obserwować gwiazdy i zdarzało się, że nic przez kilka godzin nie przelatywało nad głową, a zaraz będzie zagęszczenie latających kropek i będzie problem z uchwyceniem „czystego nieba”. Cóż… XXI wiek.

  1. Pingback: Muńcuł nas zaskoczył | Turystyka górska i wspinaczka

Autora najbardziej cieszą komentarze...