Debiut w maratonie


Jak maraton to w Krakowie! Organizacja, kibice na trasie – ekstraklasa!

Może by tak jednak zrezygnować?

Może by tak jednak zrezygnować?

Optymistyczne założenie było żeby te magiczne 42km z haczykiem przebiec między 3:30-3:45. Na początku nawet trzymałem się planu, ale już pierwsze kilometry dały mi odczuć, że to za szybkie tempo na taki dystans i później będę cierpiał. Plus był taki, że im więcej przebiegnę w pierwszej godzinie tym mniej będzie mnie słońce opalało na reszcie trasy. Po 10:00 temperatura na asfalcie już na pewno przekraczała 20*C i nawet lekko się zdziwiłem jak bardzo podnosiła tętno.

Kraków :)

Kraków 🙂

Na Zabłociu miałem szybkie zwiedzanie toi-toia i ciężko było dojść do siebie po tym przeżyciu.

Przez Dąbie, obok Tauron Areny (gdzie mijałem pierwszych Kenijczyków), do Czyżyn biegłem już tylko dlatego, że kibice mnie motywowali. Dwa żele wchłonięte, trzeci bliżej końca wciśnięty na siłę, a wody więcej lałem sobie na głowę niż piłem.

Podziękowania dla kibiców

Podziękowania dla kibiców

25 km to był już poważny kryzys i od tego momentu biegłem od punktu z wodą do punktu z wodą gdzie było przejście do marszu i uzupełnianie płynów.

Jak robią zdjęcia to trzeba biec

Jak robią zdjęcia to trzeba biec

Nawrotka była za stadionem Hutnika, a jak przekroczyłem 30 km i nadzieja na ukończenie w przyzwoitym czasie wróciła zacząłem znowu przyspieszać kroku i ostatnie 10 nie licząc obolałych stóp było pokonane w miarę lekkim krokiem.

Czas który sobie założyłem przed startem, żeby się zmieścić w 3:45 minął gdy dobiegłem z powrotem nad Wisłę, niecałe 5 km przed metą. To był bardzo słoneczny odcinek (w sumie poprzednie 30 km też) i pamiętam, że przez te 5 ostatnich kilometrów musiałem się pilnować, żeby nie ruszać palcami w butach bo każda zmiana ułożenia stopy bolała.

Kolejna bariera czyli 4 godziny minęła jak dobiegałem do mostu Piłsudskiego.

Doping na ostatnich kilometrach dodawał sił do biegu i nawet Grodzką jeszcze podbiegłem wyprzedzając kilka osób. Łzy w oczach, pot na całym ciele, dobrze, że obyło się bez krwi. Zmęczenie było przeogromne, niektórzy zawodnicy padali kilkaset metrów przed metą.

Meta

Meta

Końcową linię przekroczyłem z czasem 4:18:46 co dało mi 2717 miejsce open na 5676 startujących. Gdyby nie duża ilość punktów z wodą i izo, dzieciaki które nas dopingowały i podawały napoje i jedzenie, oraz rzesza kibiców to czas oscylował by raczej w okolicach 5 godzin.

Mimo czasu zdecydowanie poniżej założeń i tak jestem zadowolony z debiutu. Bardzo fajna przygoda i przeżycie. Biegi uliczne, tym bardziej maratony to raczej nie będzie mój konik, ale nie wykluczam udziału w podobnych imprezach.

Posted on 14/04/2024, in Biegi and tagged , , , . Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.

Autora najbardziej cieszą komentarze...