Szwajcaria. Tylko trochę inna.


Rzadko zdarza się żeby pogoda pozwoliła tak intensywnie realizować wszystkie urlopowe pomysły w nowym miejscu. W tym roku wybraliśmy się na pogranicze czesko-niemieckie do Bynovca, a nocleg znaleźliśmy w… zameczku. Pierwszy i chyba ostatni raz, ale do tego jeszcze wrócimy. W planach mamy cały tydzień w Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii które są częścią Gór Połabskich.

Żeby nie przynudzać:

GroBer Zschirnstein - najwyższy szczyt Saksońskiej Szwajcarii

GroBer Zschirnstein – najwyższy szczyt Saksońskiej Szwajcarii

Dzień pierwszy:

Meldowanie się, wypakowanie i szukanie gdzie w okolicy można kupić czeskie piwo. Wybraliśmy się na spacer po okolicy i trafiliśmy do jakiegoś lokalnego baru, chcieliśmy sobie kupić piwo na wynos, butelkowanych nie mieli to pani za ladą wypłukała 1,5 litrową butelkę po coli i nalała piwa. Taki klimat. Z ogrodu zamkowego dominował widok na Ruzovsky Vrch i okoliczne kapusty. W zasadzie cała okolica to kapusty i stoły bo dominującą skałą jest piaskowiec więc jeżeli komuś podobają się polskie Góry Stołowe to tutaj również powinno się spodobać.

Ruzovsky Vrch 619 m n.p.m.

Ruzovsky Vrch 619 m n.p.m.

Dzień drugi:

Najwcześniejsza pobudka z całego wypadu urlopowego bo musieliśmy zdążyć na busa do Janova na 8:10. Zastavka czyli przystanek mamy tuż przy miejscu noclegowym i o dziwo w Czechach jeżdżą całkiem nowoczesne busy. Po półgodzinnej jeździe idziemy z przystanku na 33 metrową wieżę widokową. Ciekawa atrakcja – chwieje się podczas wchodzenia. Co do widoków to można podziwiać dookólną panoramę, widać min. Góry Łużyckie, oczywiście Różową, Decinsky Sneznik (najwyższą górę stołową w Czechach), GroBer Zschirnstein i ciekawe skalne grzyby. Postaram się nie powielać za często zdjęć z tymi samymi wzniesieniami, ale minusem okolicy jest to, że praktycznie z każdego miejsca widać to samo i nawet jeżeli w pierwszych dniach się zachwycaliśmy widokami to później jednak trochę nam spowszedniały.

Wieża widokowa w Janovie

Wieża widokowa w Janovie

Skalne grzyby - najbliżej Zirkelstein, po prawej z tyłu Lilienstein, po lewej Gohrish i Papstein.

Skalne grzyby – najbliżej Zirkelstein, po prawej z tyłu Lilienstein, po lewej Gohrish i Papstein.

Schodzimy zielonym szlakiem do Hrenska, po drodze zahaczamy o bunkier i wzdłuż Łaby kierujemy się w stronę vyhlidki Belveder. Już wtedy zapowiadało się, że z tego urlopu może być sporo zdjęć. Z ciekawych punktów po drodze – wypiliśmy kawę w Tajemniczym Domu, odnaleźliśmy stary cmentarz z nagrobkami z początku XIX wieku i sporo ciekawych skał.

Bunkier przy szlaku

Bunkier przy szlaku

Horni Janovska Vyhlidka i widok na Hrensko

Horni Janovska Vyhlidka i widok na Hrensko

Zejście do Hrenska

Zejście do Hrenska

Tajemniczy Dom wybudowany w 1905 roku

Tajemniczy Dom wybudowany w 1905 roku

W skałach wypatrzyliśmy kamienne gargulce, psy, skrzaty, itp.

W skałach wypatrzyliśmy kamienne gargulce, psy, skrzaty, itp.

Widok na Łabę z vyhlidki obok Belvederu

Widok na Łabę z vyhlidki obok Belvederu

Belveder

Belveder

Przy Belvederze jest hotel i budka z jedzeniem, zamawiamy burgery serowe i piwo. Zaskoczyło nas pustki na szlaku i na samym Belvederze, można tutaj dojechać samochodem, jest gastronomia, widoki na Czeską Szwajcarię, kanion Łaby, a przez długi czas byliśmy tylko my i kilka osób.

Po posileniu się wracamy czerwonym szlakiem do Bynovca. Podobno jest to Kanion Łaby, ale poza polami i lasem niewiele tutaj zobaczymy. Pomysłowa jest alejka przez pola gdzie po bokach posadzone są różne drzewa i krzewy owocowe z których można zbierać owoce. Taka aleja wprowadza nas do samego lasu którym wracamy do naszego Zamecku.

Dzień trzeci:

Kierunek – Niemcy!

Najpierw podjeżdżamy do przygranicznej miejscowości Schmilka gdzie jest parking po 8 euro za dobę, robimy nawrotkę do przejścia granicznego i parkujemy 500 metrów dalej za darmo. Wracamy wzdłuż drogi do Schmilki przy okazji podziwiając przejazd kolumny zabytkowych samochodów ze zlotu Sachsen Classic 2023.

Sachsen Classic 2023

Sachsen Classic 2023

Sachsen Classic 2023 - Jaguar

Sachsen Classic 2023 – Jaguar

Ze Schmilki podchodzimy najpierw stromą miejską uliczką w stronę lasu i obieramy kurs na GroBer Winterberg (drugi najwyższy szczyt Szwajcarii Saksońskiej) spotykając po drodze „niemieckiego malarza szlaków”. Różnica polega na tym, że nie tyle malował co przyklejał świeże plakietki z oznaczeniami (lepiej niż jak np. na Słowacji przybijać gwoździem). Przy okazji odkrywamy 2 nowe długodystansowe szlaki o których wcześniej nie słyszeliśmy: Malerweg – Ścieżka Malarzy, 112 km przez Szwajcarię Saksońską i EB (Eisenach-Budapeszt) – to już dłuższa trasa prowadząca przez Niemcy, Czechy, Polskę, Słowację i Węgry – 2696 km.

W drodze na szczyt wspinamy się jeszcze na kilka wychodni skalnych i delektujemy się zielenią i ciszą. Gęsta sieć szlaków sprawia, że nawet bliskość miasta pozwala znaleźć mniej uczęszczane miejsca w górach.

Szlak EB (Eisenach - Budapeszt)

Szlak EB (Eisenach – Budapeszt)

Niemieckie toi-toie na szczycie

Niemieckie toi-toie na szczycie

Nieczynny hotel górski z wieżą

Nieczynny hotel górski z wieżą

Na szczycie jest pieczątka i małe rozczarowanie bo hotel/schronisko z wieżą widokową są zamknięte od 2018 roku, a okoliczna budka z gastronomią jeszcze zamknięta. Pozostaje nam odwiedzenie muzeum przyrodniczego w budynku obok i dalsza wędrówka.

Schodzimy do przełęczy i trzymamy się dalej szlaku EB. Zaraz za przełęczą robimy postój na uzupełnienie kalorii i po raz pierwszy możemy podziwiać skutki pożaru który trawił ten region w 2022 roku. Jeżeli ktoś o nim nie słyszał to po krótce dodam, że był to największy pożar w historii Czech, objął ponad 1000 ha, w akcji brało udział 6000 strażaków i walka z ogniem trwała 20 dni. Część szlaków jest w dalszym ciągu zamknięta.

Pierwsze spotkania z efektem pożaru w Saksońskiej Szwajcarii

Pierwsze spotkania z efektem pożaru w Saksońskiej Szwajcarii

Przy szlaku w pewnym miejscu została poprowadzona ścieżka przyrodnicza „Dziki las” czy coś w tym stylu gdzie bardzo fajnie jest przedstawione jak las się zmienia na przestrzeni dziesięcioleci, działalność poszczególnych zwierząt i dlaczego lepiej zostawić las by sam się odrodził niż wywozić połamane/spalone drzewa. Podobna tematyka jest poruszona w książce „Sekretne życie drzew” Petera Wohllebena (z resztą też Niemca) który opiekuje się Lasem Turyńskim.

Ścieżka przyrodnicza Dziki Las

Ścieżka przyrodnicza Dziki Las

Warto zwrócić uwagę, że w regionie Saksońskiej Szwajcarii poza znaczonymi szlakami jest masa ścieżek prowadząca do skał i rejonów wspinaczkowych. Są zagrodzone murkiem do kolan więc w eksponowany teren przypadkowo się nie zejdzie, a zainteresowani mogą śmiało korzystać. My trzymaliśmy się szlaku, ale i tak się nie nudziliśmy – były wychodnie, drabinki, łańcuchy, klamry, trochę zabawy ze skałą i przeciskania się między głazami. Nic strasznego, ale frajda prawie jak na Orlej Perci. Takie miejsce gdzie rodzice znacznie częściej powtarzają dzieciom „nie biegaj” i „trzymaj mnie za rękę”.

Co chwilę można było stanąć na jakiejś skale i podejść do urwiska

Co chwilę można było stanąć na jakiejś skale i podejść do urwiska

Jest zabawa

Jest zabawa

Przed skalnymi zaciskami

Przed skalnymi zaciskami

Nagroda za pokonanie trudności

Nagroda za pokonanie trudności

Skalne grzyby z innej perspektywy

Skalne grzyby z innej perspektywy

Po masie atrakcji na szlaku niebieskim, zmieniamy kolor na zielony i podziwiamy skalne formacje z dołu. Przed dojściem do Schmilki odbijamy jeszcze na Małe Bastei skąd rozpościera się kolejny zapierający dech w piersiach widok.

Widok z Kleine Bastei

Widok z Kleine Bastei

W miasteczku (które swoją drogą jest całkiem przyjemne) zajadamy się niemiecką pizzą i lodami.

To co zauważyliśmy w Niemczech na początku urlopu to płaskie drogi, nawet jak są położone łaty na asfalcie to nie czuć kiedy się po nich jedzie ; książki wpisowe na niektórych skałach wspinaczkowych, ładne miasteczka i ceny… nie wiem czy to kwestia regionu w którym byliśmy czy to już jest norma, ale jedzenie w sklepach jest tańsze, lub w zbliżonych cenach co w Polsce – Pizza poniżej 10 euro, duża czekolada niecałe 2 euro, a pensja minimalna w przeliczeniu na naszą walutę to 10 700 zł. To akurat trochę psuło humor podobnie jak fotoradary które nie są oznaczone tabliczką, że stoi i robi zdjęcia, a zamiast żółtej budki są w ciemnozielonych maskujących kolorach.

Po powrocie do naszego Zamecku czekała nas nieprzyjemna niespodzianka. Doszło gdzieś do rozszczelnienia rury kanalizacyjnej więc w łazience i okolicy mieliśmy mocno nieprzyjemny fetorek, kawałek ściany wilgotny od wody, wykąpać po górach się nie można, menager w innej miejscowości, a w pozostałych pokojach rezerwacje. Powkurzaliśmy się i postawiliśmy sprawę na ostrzu noża, że albo nas przenosi, albo się pakujemy na co się już nastawialiśmy i szukaliśmy innych miejsc noclegowych. Ostatecznie wylądowaliśmy w pokoju na poddaszu z ekstra butelką wina, ale organizacja i przenosiny trwały blisko do 23:00.

Dzień czwarty:

Padła mi bateria w aparacie, nie wziąłem kabla do ładowarki więc popołudniu czekał nas jeszcze wypad do marketów w Decinie.

Z tematów górskich, lekko zmęczeni przeprowadzką po Małej Bastei poprzedniego dnia ruszyliśmy na Małą Pravcicką Bramę. Wcześniej przeszliśmy jeszcze Rysią Ścieżkę przy miejscowości Mezni Luka. Mogliśmy zagrać na leśnych cymbałach, sprawdzić ile ważą poszczególne zwierzęta mieszkające w lasach, przejść kawałek boso i porównać czucie w różnym terenie. I tutaj wrócę do jeszcze jednej mojej obserwacji, nie wiem czy to moda, czy jakieś przeświadczenie podparte nauką, ale sporo osób widzieliśmy chodzących boso po górach. Zarówno po skalistych odcinkach ze sztucznymi ułatwieniami jak i po bardziej kapuścianych górkach, starsi, młodsi, dzieci, sportowcy… aż sam nabrałem ochoty na spróbowanie.

Trasa Mezni Luka – Mała Pravicicka Brama to około 3 kilometry w większości asfaltem. Miejsce docelowe to oczywiście mała skalna brama na którą można wejść. Niestety z powodu pożaru większość szlaków w okolicy jest w dalszym ciągu zamknięta. Weszliśmy czerwonym, wracamy rowerowym.

Mała Pravcicka Brama

Mała Pravcicka Brama

Dzień piąty:

Dieczyński Śnieżnik 723 m n.p.m. – najwyższa góra stołowa w Czechach i zarazem najwyższy szczyt Czeskiej Szwajcarii.

Ruszamy z parkingu i idziemy przez Pod Koňskou hlavou. Kolejny piękny las, kolejne wychodnie skalne z których po raz kolejny widać mniej więcej to samo. Chodząc po Dieczyńskim Śnieżniku można odnieść wrażenie, że wyszło się na wielki stół i idzie się dookoła. Na szczycie mamy jedną z najstarszych w Czechach wieżę widokową z punktem gastronomicznym, a z tarasu widokowego na wieży przy dobrej przejrzystości powietrza można dostrzec Góry Izerskie, Śnieżkę i Jested.

Na krawędzi stołu

Na krawędzi stołu

Labirynt skalny i wieża widokowa na Dieczyńskim Śnieżniku

Labirynt skalny i wieża widokowa na Dieczyńskim Śnieżniku

Decinsky Sneznik - wieża widokowa

Decinsky Sneznik – wieża widokowa

Decinsky Sneznik z wieży

Decinsky Sneznik z wieży

Znowu, te same skalne grzyby z kolejnej perspektywy

Znowu, te same skalne grzyby z kolejnej perspektywy

Widoki z wieży

Widoki z wieży

Po krótkiej regeneracji wracamy okrężną drogą, znowu wchodzimy na vyhlidki i opalamy się w słońcu.

Tutaj zaznaczę kolejną różnicę jaka mi się rzuciła w oczy między szlakami w Polsce, Niemczech i Czechach. W Polsce w ciekawych, widokowych miejscach poniewierają się puszki i butelki po małpkach. W Niemczech jest względnie czysto. A w Czechach jest nasrane. Serio, inaczej tego nie da się określić, wszędzie przy szlaku dało się widzieć białe chusteczki, albo ich brak, a skały, jaskinie, czy wąwozy które mogły być atrakcję są zafajdane na maksa. Kolejne dni tylko utwierdzą nas w tym przekonaniu.

Tędy tylko z liną

Tędy tylko z liną

GroBer Zschirnstein

GroBer Zschirnstein

Po Decinskym Snezniku robimy spacer po Decinie znajdując przy okazji fajną restaurację do której jeszcze będziemy zaglądać. Zwiedzamy ogrody zamkowe i podobnie jak w Radomiu, koniecznie odwiedzamy Punkt Informacji Turystycznej.

Tak przy okazji, podczas mojej pierwszej wizyty w Radomiu jakiś czas temu postawiłem sobie za punkt honoru odwiedzenie właśnie Informacji Turystycznej w tym słynnym mieście. Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłem, że nie siedzi tam jakaś starsza pani i nie sprzedaje tandety i ulotek tylko faktycznie są tam ludzie z pasją i mega wiedzą, którzy podzielą się ciekawostkami, a pamiątki są na prawdę lepsze niż chińskie dziadostwo na straganie. Polecam zaglądnijcie przy okazji do takich miejsc – w Czechach na przykład można było kupić nawet lokalne trunki.

Pastyrska Stena - na skale są Via Ferraty i drogi wspinaczkowe

Pastyrska Stena – na skale są Via Ferraty i drogi wspinaczkowe

Zamek Decin

Zamek Decin

Dzień jeszcze długi, czasu jest, więc mamy napad! Jedziemy zdobyć jeszcze Wielki Chlum! Przy okazji wiedzieliście, że Chlum oznacza porośnięty pagórek?

Przejeżdżamy na drugą stronę Łaby i już jesteśmy przy szlaku. Kilkukilometrowe podejście lasem na szczyt i wieżę widokową. Kolejna czeska górska zaliczona.

Wieża widokowa na Wielkim Chlumie

Wieża widokowa na Wielkim Chlumie

Widoczki w wieży

Widoczki w wieży

Decinsky Sneznik z Velkego Chluma

Decinsky Sneznik z Velkego Chluma

Dzień szósty:

Zibi top! Czyli Brama Pravcicka i Bastei

Po Kleine Bastei i Małej Bramie przyszła w końcu pora na klasyki Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii.

Zaczynamy od Bramy Pravcickiej. To co przykuwa naszą uwagę już od parkingu to spalony las. Sam szlak to po prostu wygodna, szeroka droga pod koniec wspinająca się do Sokolego Gniazda (kiedyś pałacyk, obecnie hotel-schronisko) i Bramy gdzie żeby dojść do punktów widokowych móc wejść do środka musimy kupić bilety. W okolicach restauracji oprócz widoku chusteczek wzdłuż ścieżki dochodzą jeszcze aspekty zapachowe.

Początek szlaku do Pravcickiej Bramy

Początek szlaku do Pravcickiej Bramy

Tą turnie będziemy później oglądali z góry

Tą turnie będziemy później oglądali z góry

Największy piaskowcowy łuk skalny w Europie

Największy piaskowcowy łuk skalny w Europie

Sokole Gniazdo

Sokole Gniazdo

Widok spod Bramy Pravcickiej

Widok spod Bramy Pravcickiej

Po wypiciu zimnego piwa ruszamy zwiedzać wychodnie i szlak w okolicy. Kiedyś można było przejść się samą Bramą, ale żeby zabezpieczyć ją przed tłumem turystów szlak został zamknięty, a mostek prowadzący na górę rozebrany.

Spojrzenie z góry na turnię i dolinę którą przyszliśmy

Spojrzenie z góry na turnię i dolinę którą przyszliśmy

Z wychodni widać spalone lasy i te same góry co od pierwszego dnia

Z wychodni widać spalone lasy i te same góry co od pierwszego dnia

Kiedyś szlak prowadził wśród drzew, obecnie przez piach i popiół

Kiedyś szlak prowadził wśród drzew, obecnie przez piach i popiół

Pravčická brána, Prebischtor, Brama Pravcicka

Pravčická brána, Prebischtor, Brama Pravcicka

Nieistniejący już szlak na Bramę

Nieistniejący już szlak na Bramę

Będąc w okolicach Bram Pravcickiej możemy zwiedzić jeszcze galerię ze zdjęciami Czeskiej i Saksońskiej Szwajcarii, oraz jaskinię Czeskich Braci która służyła za schronienie w czasie II Wojny Światowej.

Pożar Czeskiej Szwajcarii 2022 rok

Pożar Czeskiej Szwajcarii 2022 rok

Jaskinia Czeskich Braci

Jaskinia Czeskich Braci

Schodzimy do Hrenska, polujemy na jakiś obiad i jedziemy do Saksońskiej Szwajcarii.

Klimatyczne Hrensko

Klimatyczne Hrensko

Most na Bastei

Most na Bastei

Skały w Saksońskiej Szwajcarii

Skały w Saksońskiej Szwajcarii

Łaba, a w tle Lilienstein

Łaba, a w tle Lilienstein

I w drugą stronę Łaby

I w drugą stronę Łaby

Z Bastei

Z Bastei

Skał w okolicy nie brakuje

Skał w okolicy nie brakuje

Na moście

Na moście

Bastei

Bastei

Widoki z mostu

Widoki z mostu

Wychodnia z której na początku szlaku można podziwiać okolicę

Wychodnia z której na początku szlaku można podziwiać okolicę

Łaba, Lilienstein itd.

Łaba, Lilienstein itd.

Samo Bastei oznacza basztę, a w tym wypadku ta skalna baszta znajduje się aż 190 metrów na taflą Łaby. Wycieczkę zaczęliśmy z pobliskiego parkingu i po 5 minutach, przejściu przez aleje sklepików, hotelu, fast foodów wchodzimy na platformę widokową, przechodzimy skalny most, a później stopniowo się obniżamy do jeziora Amselsee gdzie zauważamy jakieś dziwne ważki. Zeszliśmy na dół, to teraz trzeba podejść żeby wrócić na parking. Idziemy Drogą Poetów-Muzyków-Malarzy, szlak jest przyjemny, sporo miejsc między skałami, schody, mostki.

Ratownictwo górskie

Ratownictwo górskie

Szlak powrotny

Szlak powrotny

Wracając do Zamecku jedziemy przez Zły Sandał, czyli Bad Schandau, mieliśmy pomysł żeby zahaczyć jeszcze o wieżę widokową z windą wybudowaną 118 lat temu. Zamiast tego wybraliśmy oryginalnego, niemieckiego Lidla gdzie miałem problem z dostaniem się do pieczywa. Tam z bułkami i chlebem jest taki patent, że są zamknięte w takim jakby akwarium i łopatką przez szczelinę trzeba je zrzucić do rynienki… nie muszę pisać, że na początku zastanawiałem się jak się do nich dostać. Aha, no i tam nie ma samoobsługowych kas – jak Niemiec za coś płaci to przecież sam sobie nie będzie kasował.

Dzień siódmy:

Ciemne Moce podrzuciły nam pomysł żeby odwiedzić Tiske Steny. Tylko nie Tyskie bo te są przy Tisie. Jest to skalne miasto, ale takie na prawdę spore na które spokojnie można poświęcić cały dzień. Można poprzeciskać się przez tunele, powchodzić na głazy, podziwiać widoki na wychodniach, a jak ktoś ma szpej to nawet się powspinać – warunek jest jeden. Trzeba mieć ze sobą wiadro psychy bo nieraz pierwsza wpinka znajduje się dobre kilka metrów nad ziemią, albo na 20 metrowej skale mamy 2-3 ringi.

Poniżej seria zdjęć.

Tiskie Steny

Tiskie Steny

Kolejne miejsce które nas zachwyciło

Kolejne miejsce które nas zachwyciło

Skała Słoń

Skała Słoń

Każdy znajdzie coś dla siebie

Każdy znajdzie coś dla siebie

Kciuki non stop w górze

Kciuki non stop w górze

Ule

Ule

Wszędzie dobrze

Wszędzie dobrze

Ale w skale najlepiej

Ale w skale najlepiej

Zamek

Zamek

Afryka - widzicie kontur?

Afryka – widzicie kontur?

Zdjęcie z Dupy... Niedźwiedzia

Zdjęcie z Dupy… Niedźwiedzia

Co jakiś czas możemy wejść na jakąś większą skałę

Co jakiś czas możemy wejść na jakąś większą skałę

Wspinaczka w piachach

Wspinaczka w piachach

Dwa Słonie

Dwa Słonie

Vyhlidki, vyhlidki, vyhlidki

Vyhlidki, vyhlidki, vyhlidki

Chata Turystyczna

Chata Turystyczna

Po południu idziemy jeszcze na najbliższą górę którą od pierwszego dnia widzimy z Zamecka – Różową – 619 m n.p.m. Największy stożek w okolicy, ze względu na położenie i widoki pełnił strategiczną rolę już od wojen napoleońskich, kiedyś na szczycie stała wieża widokowa, później dobudowana restaurację, obecnie zostały tylko zarastające gruzy i krzyż. O dziwo jest również zeszyt wpisowy, byliśmy trzecią ekipą tego dnia która weszła na Różową.

Różowa Góra 619 m n.p.m.

Różowa Góra 619 m n.p.m.

Szczyt

Szczyt

Mimo nie dużej wysokości do zrobienia mieliśmy prawie 300 metrów pionu, widoków na okolicę prawie żadnych, wypatrzyłem jedynie Dieczyński Śnieżnik, za to na sąsiednim wzniesieniu – Pastevni Vrch znajduje się wieża widokowa. Zejście, podejście. Po drodze uroku dodają oczywiście papierzaki.

Wieża Ruzenka

Wieża Ruzenka

Decinsky Sneznik

Decinsky Sneznik

Wieża nie jest wysoka, ale sporo z niej widać i na suficie mamy opisaną panoramę więc wiemy na co patrzymy.

Dzień ósmy.

Wracamy do domu robiąc przystanek w Górach Łużyckich i wchodząc na ich najwyższy szczyt -Luż/Lausche – 793 m n.p.m.

Kolejny typowy stożek. Właściwie większość regionu wakacyjnego to takie stożki jak małe wulkany na zmianę ze stołami.

Robimy kółeczko od Chaty Luż, na szczyt gdzie wpisujemy się do księgi, zejście po stronie niemieckiej i powrót czerwonym Via Czechia.

Widoki ze szczytu

Widoki ze szczytu

W oddali widać Jested

W oddali widać Jested

Luż/Lausche

Luż/Lausche

Kamień szczytowy

Kamień szczytowy

Luż - wieża widokowa

Luż – wieża widokowa

Chata pod Lużem

Chata pod Lużem

Panoramy i filmiki dorzucę w wolnej chwili.

Posted on 27/08/2023, in Górki i pagórki, Jaskinie. Bookmark the permalink. 1 komentarz.

Autora najbardziej cieszą komentarze...