10 lat później…


Pierwszy wpis na blogu to Wielki L – Mięgusz wymięka! Pomysł zrobienia powtórki po dekadzie zrodził mi się w głowie kilka miesięcy temu, ale planowanie akcji szło jak po grudzie, więc zamiast cisnąć na siłę, wolałem spokojnie poczekać na odpowiedni moment.

Wielki L – czeka

Wyszedł w sumie spontan, bo dopiero dzień wcześniej wieczorem zaczęliśmy myśleć nad jakimś wypadem i zaświtało nam w głowach, że na Perci Borkowskiego to Norbert by się chyba dobrze bawił.

Nie myliliśmy się, całą drogę od auta na szczyt przeszedł o własnych siłach, było skakanie, bieganie, wspinanie po głaziulcach i czołganie się. Szlak na szczyt się trochę zmienił i teraz później wchodzi się na gołoborze, akurat kiedy byliśmy przy starym wejściu na ciekawszą część Perci Borkowskiego usłyszeliśmy wołanie o pomoc i pomogłem po rumowisku wrócić na szlak kobiecie z 5 letnią córką. Kilka osób z rozpędu szło po staremu, ale nie ma tam już takiego wygodnego przejścia jak kiedyś, a nowa trasa jest równie ciekawa co wcześniejsza.

Jak się ma około metra wzrostu to Perć Borkowskiego jest o wiele ciekawsza

Tato, patrz jaka lufa!

Podobno w Beskidzie Wyspowym mają kręcić najnowszego Indianę Jonesa

Na szczycie

Widoczki

Na szczycie jemy, focimy, później schodzimy niebieskim. Pod koniec widzimy jeszcze Tatry majaczące w tle.

Posted on 08/07/2018, in Górki i pagórki and tagged , , , . Bookmark the permalink. 1 komentarz.

Autora najbardziej cieszą komentarze...